Prezydent Naszej Wolności,
Wódz Państwa Opresyjnego
W mig podpisze każdą z ustaw
By można karać każdego.
Czy ktoś baner gdzieś wywiesi,
Brzydki – zdaniem urzędników,
To nań grzywny się posypią,
W sumach dowolnych, bez liku.
Gdy ktoś jedzie samochodem,
Co krok spotyka kamery,
Żeby karać, oczywiście,
Już z dowolnej życia sfery.
Ale Prezydent Wolności,
Nie chce mieć kamer przy urnach
Bo się nie da oszukiwać,
Ot – to polityka durna.
Wolność wszelka dla kanciarzy,
A dla uczciwych więzienia.
Kiedy sądy są rozgrzane,
tak się kłamstwo w prawdę zmienia.
Czy to droga do zwycięstwa,
Czy już „odmęty szaleństwa”?